- i nawzajem. -Popatrzyłem jeszcze chwile na waderę.
-co się tak gapisz? -burknęła.
-a co cie to? -syknąłem.
Po tyj słowach odwróciłem się i odszedłem w stronę lasu. Poczułem na sobie jedynie lekko wkurzone spojrzenie wadery no cóż. Wszedłem na jedną z leśnych ścieżek które dobrze znałem. Po kilku minutach marszu byłem już w moim ulubionym miejscu. Przede mną było wielkie powalone drzewo. Wszedłem na pień po czym położyłem się wygodnie. Wydawało mi się że wadera za mną przylazła ale jakoś miałem to w nosie. Płożyłem łeb na łapach po czym przymknąłem oczy.
(Luna?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz