-Nie mam innego wyjścia... -Burknęłam i zaczęłam pić zimną wodę.
-------
Łaziłam bez celu po lesie. Od czasu do czasu coś pazurem nabazgrałam na drzewie. Nie, to nie jest moje motto. A może jednak? Kto wie... Poczułam, że ktoś znajduje się przede mną. Nie tylko czyjąś obecność, krew również. Powoli, lecz pewnie zbliżałam się. Zatrzymałam się, ukrywając za drzewem. Kilkanaście kroków dalej, stała czarno-biała wadera, który konsumował królika. Na widok pożywienia zrobiłam się głodna. Głośno, przełknęłam ślinę patrząc się to na królika, to na wilczycę. Nie pewnie wyszłam zza drzewa i szłam, starając nie nadepnąć na żadną gałąź. Ku mojemu przykremu szczęściu, nadepnęłam na coś. Na kogoś, a ten ktoś pisnął i uciekł. Mysz. Zaśmiałam się. Zwróciłam uwagę wilka, który patrzył się na mnie. Zacisnęłam zęby i zaczęłam się cofać. Zatrzymałam się, gdy wpadłam na drzewo. Uderzając o drzewo sztylety, które miałam przypięte do grzbietu, odczepiły się i upadły nieco dalej mnie. Wilczyca wyprostowała się i zbliżyła o kilka kroków. Zgarbiłam się, po czym wyprostowałam. Patrzyłam wilkowi prosto w oczy, wiedząc, że albo się przestraszy i odejdzie, albo będzie stał tu jak kołek i czegoś oczekiwał.
-Jestem Raven -Uniosłam wyżej łeb, nadal patrząc się wilczycy w oczy.
(Moon? :P)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz